Cieszmy się młodymi warzywami, póki są delikatne tak bardzo, że aż słodkie, pyszne na surowo nie mniej niż pieczone. Nie gotuję ich, tylko piekę, żeby nie stracić, nie zmarnować tego wspaniałego smaku. Czy kochałabym szparagi, młode ziemniaki, młodą kapustę równie mocno, gdyby były dostępne przez cały rok?
Mało mam ostatnio czasu na gotowanie, jeszcze mniej na fotografowanie jedzenia, a zupełnie już go nie starcza na blogowanie. Dlatego dziś pokazuję po prostu nasz zwyczajny późnowiosenny obiad z pieczonych młodych ziemniaków, włoszczyzny i szparagów. Do tego "odchudzający" sos jogurtowy. Może być mięso, jeśli bez niego nie wyobrażacie sobie obiadu. Ale równie dobrze pasuje jajko sadzone albo... nic.
Banał do kwadratu, ale tęsknię do tych smaków przez jedenaście miesięcy i staram się nimi nacieszyć na zapas:)
Pieczone młode jarzyny z sosem jogurtowo-ziołowym
(nie podaję dokładnych proporcji, zależą od apetytu i upodobań)młode ziemniaki, szparagi, młoda włoszczyzna (marchewka, seler, por), oliwa z oliwek, jogurt typu greckiego, świeże zioła (użyłam mięty, bazylii i koperku), opcjonalnie młody czosnek, sól i pieprz, sok cytrynowy.
Warzywa umyłam szczoteczką, szaragi obrałam (białe - zielonych nie trzeba). Pokroiłam na kawałki zbliżonej wielkości. Dłonie zwilżyłam oliwą i wymieszałam warzywa tak, aby były nią pokryte. Ułożyłam w naczyniu żaroodpornym i piekłam w temperaturze 180 stopni około pół godziny. W międzyczasie przygotowałam sos: jogurt wymieszałam ze zmiażdżonym czosnkiem, sokiem cytrynowym i posiekanymi ziołami.
Warzywa podałam z sosem, ayranem (napój turecki i bliskowschodni, u mnie z maślanki i zimnej, przegotowanej wody w proporcjach trzy do jednego, przyprawiony solą i pieprzem) i sałatką z młodego szpinaku (z winegretem i prażonymi pestkami słonecznika).
Podobne dania gościły na moim blogu w zeszłym roku: pieczone młode warzywa i pieczone szparagi.
i pysznie, i pysznie!
OdpowiedzUsuńEj nie bądź taka skromna, Aga, świetne zdjęcia i na pewno PYSZOTKA
OdpowiedzUsuńPyszne faktycznie Turkusku:). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa do takich banałów tęsknię zaraz od chwili kiedy się kończą możliwości ich przyrządzania...to najlepszy obiad na letni czas.
OdpowiedzUsuńE tam, banał :) Najlepsza forma przyrządzenia młodych warzyw.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z innymi komentujacymi. To nie zaden banal to poezja:-)
OdpowiedzUsuńPzdr
Doris
Fajny pomysł na obiad. Narobiłaś mi smaku na młode warzywa.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Kolejny raz okazuje się, że najlepsze to, co proste i na pozór zwyczajne:)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, kiedy jadłam taki obiad. Strasznie mi się on marzy i dziękuje za te piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę porę roku właśnie za luz obiadowy między innymi :)
OdpowiedzUsuńPycha, cóż więcej mogę rzec :)
Fantastyczny obiad nie jadlem takiego wieki
OdpowiedzUsuńWiktor
Lady Ago zwracam się do Ciebie z zapytaniem :) Wiem że Dukan jest Ci znany (a ja komuś pożyczyłam książkę, nie oddał i się teraz doszukać jednej prawdy nie mogę). Jestem prawie pewna, że według książki można jeść ogórki kiszone w fazie uderzeniowej, a w internecie czytam, że korniszony czyli konserwowe.
OdpowiedzUsuńI już sama nie wiem, bo w konserwowych jest cukier, a w kiszonych chyba nie.
Pomożesz? :)
Zaczynam się niepokoić... gdzie jesteś? co się dzieje? wracaj!
OdpowiedzUsuńVirginio z tego co pamiętam (a pożegnałam Dukana ponad rok temu i mogę się mylić), jeśli jest cukier w ogórkach to na pewno ich nie można jeść. A korniszony tylko traktowane jako przyprawa/dodatek, a nie jako samodzielne warzywo.
OdpowiedzUsuńNa razie blog leży odłogiem, bo moje życie zmienia się o 180 stopni - przeprowadzka na inny kontynent, szukanie domu i tak dalej:) Na pewno wrócę, za jakiś czas. Buziaki.
Przy okazji dziękuję za maile zaniepokojonym Czytelnikom i przepraszam za zniknięcie bez słowa. Nie tak miało być, niestety za dużo miałam ostatnio na głowie...
Pozdrawiam:*
Dlaczego juz nie piszesz bloga?
OdpowiedzUsuńTez na diecie
Będę pisała, cierpliowści:) Pozdrawiam i zapraszam za jakiś czas
OdpowiedzUsuńJa tez lubię młode warzywa, ale... one już się troszkę "zestarzały"...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,z e Wszystko układa Ci się dobrze...? W każdym razie ciepłe myśli posyłam!
Haha, no faktycznie wpis nieco przeterminowany. Niestety mam tutaj tak kiepski internet, że nie jestem w stanie wgrać zdjeć, na razie blog w zawieszeniu:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSmakowicie to wygląda, musi być bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńSpelnienia marzen w Nowym Roku. Kiedy wracasz do blogowania?
OdpowiedzUsuńpzdr
Doris
Hej czy u Ciebie wszystko OK?
OdpowiedzUsuńWitaj ! U ciebie jak pysznie i kolorowo :). Dziękuję za odwiedziny.Moja droga ja jestem taka patriotka lokalna, a poza tym Polska jest piękna:). Siedlce to Podlasie, Biała Podlaska to już lubelskie.W wolnej chwili przejże Twoje przepisy , wyglądają interesująco , a zdjęcia piękne . Pozdrawiam i zapraszam na Podlasie .
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis!
OdpowiedzUsuńBlog zachwycający, niebanalny, inny. Ale od roku cisza... Co się stało?
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka :-)
OdpowiedzUsuńWszystkim miłośnikom dobrej kuchni życzę zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńSezon na kolorowe kanapki zaczęty ;)
OdpowiedzUsuń