Tuczący, ciężkostrawny i... niewiarygodnie smaczny domowy smalec z cebulą i jabłkami, Klasyka!
smalec z cebulą |
Miliardy kalorii i złe-złe tłuszcze nasycone. Ale who cares:) Domowy smalczyk MUSI być od jesieni do wiosny w lodówce i basta. Jak go zrobić?
Drobno pokroić słoninę i boczek, wrzucić do garnka i smażyć na średnim ogniu aż skwarki się zezłocą. Wtedy dodać posiekaną cebulę i zmniejszyć ogień. Po kwadransie wrzucić obrane drobno pokrojone jabłka, majeranek, sól i pieprz. Po 10-15 minutach odstawić, gdy smalec zacznie tężeć, przełożyć do słoika. Proporcje - wedle indywidualnych upodobań, ja na pół kilograma cebuli biorę 200 g boczku, dwa jabłka i jedną cebulę. Smalec najlepiej smakuje ze świeżym chlebem i ogórkiem kiszonym lub konserwowym.
Od gorąca twych promieni
zapłonęły liście drzew
Od zieleni do czerwieni
krążył lata senny lew
Mała chmurka nad jej czołem,
mała łezka słony smak
Pociemniało, poszarzało:
jesień jak to tak?
Jesień, jesień, jak to tak
zapłonęły liście drzew
Od zieleni do czerwieni
krążył lata senny lew
Mała chmurka nad jej czołem,
mała łezka słony smak
Pociemniało, poszarzało:
jesień jak to tak?
Jesień, jesień, jak to tak
(Marek Grechuta)
Uwielbiam smalec z cebulką i jabłkiem, ale w zasadzie już go prawie nie robię, bo po sesji chleba ze smalcem po wejściu na wagę zawsze wskazanie było o kilogram wyższe.
OdpowiedzUsuńAaa i jeszcze patent, który znam od mamy - po usmażeniu skwarek wyjmuje się je z tłuszczu, dopiero po wyjęciu ich wrzuca się cebulę. Usmażone skwarki wkłada się do słoika czy też innego naczynia, w którym będzie przechowywany smalec i zalewa tłuszczem z cebulą - skwarki pozostają dzięki temu chrupiące. Smażone razem z cebulą miękną - mnie osobiście bardziej smakuje smalec z chrupiącymi skwareczkami.
OdpowiedzUsuńZ jabłkiem jeszcze nie próbowałam a brzmi intrygująco:)
OdpowiedzUsuńHania Ja smalec jadam głównie do pierogów jako okrasę, ale lubię mieć taki domowy w lodówce. Na chlebie z ogórkiem uwielbiam, ale faktycznie nie wolno za często:) Patent Twojej Mamy muszę wypróbować, też wolę chrupiące skwarki, chciaż jak są dobrze usmażone, to i tak chrupią!
OdpowiedzUsuńU mnie nie da rady, aby smalec z cebulką i jabłkami postał dłużej w lodówce - za bardzo mi smakuje, wciąga i za szybko znika, więc wolę unikać jego przyrządzania, choć po Twojej notce najchetnie poleciałabym do sklepu po produkty i przyrządziła go.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest spora różnica w chrupkości skwarek, jeśli się je wyjmie z tłuszczu przed włożeniem cebuli i jabłka, które z pewnością wydzielają soki podczas smażenia, nawilżając skwarki i pozbawiając je w dużej części chrupkości.
Klimatyczne jesienne fotki. A smalczyk jest pyszny, moja mama daje jeszcze kiełbase do srodka
OdpowiedzUsuńHaniu Ja na szczęscie nie jestem w stanie zjeść na raz więcej niż kromkę chleba ze smalcem:) A ze skwarkami poeksperymentuję, pewnie masz rację.
OdpowiedzUsuńnaprawdę musi byc na jesienny czas? podoba mi się taki zwyczaj :-)
OdpowiedzUsuńTrzecie zdjęcie jest niezwykłe, nie mogę się oderwać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też na diecie
Ślicznie jesiennie u Ciebie...
OdpowiedzUsuńTe piosenkę Grechuty bardzo lubię.
A domowy smalec z jabłkami w sam raz na jesień.
Pozdrawiam!
Asieja No jakoś tak wyszło, że się mała świecka tradycja zrobiła:) Smaczna tradycja
OdpowiedzUsuńTeż na diecie Dzięki, mnie też się podoba:)
Amber Dziękuję i pozdrawiam, a Grechuta taki właśnie na jesienne wieczory, prawda?:)
porywam pajdę chleba z takim wspaniałym, domowym smalczykiem ;]
OdpowiedzUsuńi ogóras do tego!
uwielbiam smalec z cebulką i jabłkami, nigdy go nie robiłam, raczej konsumowałam ten przygotowany niegdyś przez moją mamę a dzisiaj moją siostrę, pozdrawiam serdecznie, Ewa
OdpowiedzUsuńA dla mnie jesień to przed wszystkim czas herbaty :) Pijam je wtedy bardzo duzo bo poprawia mi nastrój. Nawet zaczęłam czytać blog o herbacie w klubie miłosników dobrej herbaty :)
OdpowiedzUsuńTak, Anonimie, jesień i zima to dobry czas na herbatę:) Ja w zasadzie - jako kawoszka - nie pijam herbaty o innej porze roku. Najbardziej lubię herbatę o nucie pomarańczowej.
OdpowiedzUsuńEwamaison u mnie zawsze mama smażyła smalczyk, ale ostatnio mi sie rozleniwiła;) i musiałam przejąć ten obowiązek, całkiem zresztą miły.
Jesien, jesien, ale jesien tez ma uroki jak twoj pyszny smalczyk, prawda?;-)
OdpowiedzUsuńUla C.
E tam, ja smalec lubię. Babcia ubiła świnię w środę to trochę się doproszę. Myślę, że nie jest to najbardzoiej kaloryczna rzecz pod słońcem:) Też się kuszę na jabłkowy smalec i może z chlebkiem na zakwasie...:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne kanapki ze smalcem i podobaja mi sie zdjecia na tym blogu
OdpowiedzUsuńOj jak ja dawno takie smalczyku nie jadłam, a lubię. Koniecznie musi być majeranek i dużo skwarek.
OdpowiedzUsuńZrobiłam smalec metodą Mamy Hani - polecam, skwareczki są wspaniale chrupiące! Trzeba je, jak Hania napisała wyżej, odcedzić po usmażeniu i przełozyc do słoika/pojemnika, dopiero potem dodac cebulę i jabłko i smalcem zalać skwarki. MNIAM!
OdpowiedzUsuń