niedziela, 7 listopada 2010

Brioche. Brioszki na podwieczorek


bioche drożdżowa brioszka


Na podwieczorek. Albo na śniadanie, jeśli ciasto schowasz wieczorem do lodówki, a rano wstaniesz na tyle wcześnie, by zdążyło wyrosnąć. Brioszki to francuski wypiek przypominający naszą chałkę, ale bardziej puchaty i lżejszy, słodkawo-maślany w smaku.

Najsmaczniejsze są bardzo świeże, wręcz jeszcze ciepławe, z masłem, dżemem, miodem, twarożkiem lub - jak radzi autorka bloga, z którego zaczerpnęłam przepis - z gęstym jogurtem greckim.  Można je piec w keksówce albo w foremkach muffinkowych. Pycha - gorąco polecam!


Brioche, maślane bułeczki

(na jedną większą keksówkę, cztery małe lub na 8 foremek muffinkowych)

200 g mąki, 50 ml mleka, 10 g świeżych drożdży (lub pół paczki suszonych: 3,5 g), 25 g cukru pudru, 2 jajka, 100 g masła, szczypta soli, trochę płatków migdałowych do posypania

W misce miksowałam przez 5 minut mąkę, mleko, drożdże, cukier puder i sól.. Jajka rozbełtałam w miseczce, 3/4 dodałam do ciasta, resztę zostawiłam do posmarowania. Dodałam miękkie masło i miksowałam jeszcze 2-3 minuty. Ciasto przełożyłam do innej, wysmarowanej olejem, miski i wstawiłam do lodówki na noc. Rano z ciasta uformowałam (dłońmi zmoczonymi olejem) osiem kulek. Układałam je po dwie w (wysmarowanych masłem i wysypanych bułką tartą) małych keksówkach. Odstawiłam na pół godziny do piekarnika nastawionego na funkcję "wyrastanie". Wyjęłam ładnie wyrośnięte ciasto, a piekarnik podgrzałam do 160 stopni (z termoobiegiem, bez termoobiegu 180 stopni). Brioszki posmarowałam resztą jajka, posypałam płatkami migdałowymi i piekłam około pół godziny, po 10 minutach przykrywając je folią aluminiową, aby się nie spiekły. Po wyjęciu z piekarnika odczekałam kilka minut, wyjęłam bułeczki z foremek i wystudziłam na kratce. Podałam z dżemem i masłem.
  • przepis z Kwestii Smaku, za BBC Good Food, przeze mnie jeszcze trochę zmodyfikowany
  • jeśli pieczesz brioszki małe, w foremkach muffinkowych lub babeczkowych, nie zapomnij o charakterystycznej kulce na wierzchu, to nieodzowny atrybut klasycznych brioches à tête
  • brioszki wg oryginalnego przepisu mają leżeć w lodówce całą noc. Przetestowałam, że wystarczy dwugodzinne leżakowanie w chłodzie - po tym czasie dają się łatwo formować w kulki i dobrze wyrastają
  • w temperaturze pokojowej rosną aż trzy godziny - ja zawsze wstawiam ciasto drożdżowe do piekarnika i włączam funkcję "wyrastanie" (35 stopni C), wtedy są gotowe po 30-40 minutach
  • do środka można włożyć (jak w przepisie BBC) suszone morele albo rodzynki. Robimy to podczas formowania kulek z ciasta
  •  po 10 minutach pieczenia, kiedy brioszki się zezłocą, trzeba je przykryć folią aluminiową
  • brioszki piekłam także ze zwykłym cukrem, a do ciasta dodawałam skórkę pomarańczową albo cytrynową. Smarowanie jajkiem przed pieczeniem nie jest konieczne, i tak się zrumienią

    11 komentarzy:

    1. Wspaniałe Twoje brioszki, wspaniałe. Pozdrawiam serdecznie.

      OdpowiedzUsuń
    2. Są niewyobrażalnie wręcz puszyste. Wspaniałe!

      OdpowiedzUsuń
    3. ..ale delikatne! Leciutkie jak chmurka! ...a ja jeszcze nigdy brioszek nie piekłam...

      OdpowiedzUsuń
    4. Sliczne puchate brioszki i coraz lepsze zdjecia.
      Pzdr
      Doris

      OdpowiedzUsuń
    5. Dziękuję - rzeczywiscie brioszkki mają to do siebie, że są leciutkie jak chmurka:) Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    6. Cudne brioszki :) Nie wiem dlaczego ale wszystkie wypieki w wersji mini zawsze smakuja mi lepiej :))

      Pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń
    7. Lady Ago, jak ja bym chciała mieć blisko kogoś takiego jak Ty... bym śniadanie u Ciebie zamawiała. Codziennie :)

      OdpowiedzUsuń
    8. one są takie puchate, takie piękne.

      OdpowiedzUsuń
    9. PRZYŁĄCZAM SIE DO ZACHWYTÓW, CUDNE SĄ!
      Kejt

      OdpowiedzUsuń

    Dziękuję za odwiedziny na blogu i komentarz:)))