wtorek, 9 marca 2010

Podwórkowe Madonny. Uliczne Chrystusy.



Warszawę można zwiedzać na wiele sposobów. Na przykład poszukać jakiegoś Leitmotivu - zaliczać po kolei parki, poznawać kościoły, tropić ślady secesji. Albo znajdować i fotografować podwórkowe kapliczki. Pełno ich zwłaszcza na Pradze i w Śródmieściu. Kapliczki to nasza warszawska specjalność, nigdzie nie ma ich aż tylu. Kiedy zaglądam w stare podwórka, mam wrażenie, że każdego strzeże Madonna albo Chrystus. Niestety, coraz częściej bramy są zamykane i trzeba się nagimnastykować, aby kapliczkę obejrzeć z bliska.
Najwięcej jest kapliczek okupacyjnych - w czasie wojny, a szczególnie podczas Powstania Warszawskiego, ludzie modlili się wspólnie. Przed wojną mijali się na schodach, ledwie się witając (jak my teraz), w trudnych czasach poczuli potrzebę bycia razem. W tym poczuciu wspólnoty przy kapliczkach spotykały się i podwórkowe dewotki, i ludzie, którzy przedtem nawet nie zaglądali do kościoła. Wiele kapliczek powstało w podziękowaniu za cudowne uratowanie kamienicy od bomb.
Kapliczki wzruszają, bo nadal bardzo się o nie dba, składa wota i kwiaty, pieczołowicie maluje. Każda jest inna. Niektóre podwórkowe Madonny to zwykłe kobiety, inne są subtelnie piękne, jak nie z tego świata. Bywają skromnie białe albo ulotnie pastelowe albo biją po oczach złotem i nasyconymi kolorami. Stoją dumnie na podwórkach, wiszą w niszach albo na drzewach.


Figura Jezusa w podwórku przy Targowej

Lubię zaglądać w stare podwórka, pamiętam takie z dzieciństwa spędzonego na Woli. Mieszkałam w nowym bloku, ale tuż obok pełno było zranionych w powstaniu, odartych z tynku kamienic. Kapliczki to kawałek starej Warszawy. Zniszczono wiele jej pamiątek, ale kapliczek chyba bano się tknąć, bo jest ich wciąż pełno. Na tle niszczejących, zaniedbanych kamienic wprawiają w zdumienie: kolorowe, ukwiecone, zadbane. Annie Bohdziewicz i Magdalenie Stopie udało się w albumie "Kapliczki warszawskie" zdokumentować szcześćset.

 

Matkę Boską na Ząbkowskiej (róg Korsaka) ufundowali w 1908 roku  pracownicy fabryki Labor produkującej emaliowane garnki. Po prawej inna Madonna z Ząbkowskiej


Kapliczka na budynku przy Szaserów 58


5 komentarzy:

  1. Takie kapliczki sa zachwycajace. Ja zawsze uwielbialam te wiejskie i nigdy nie potrafilam przejsc obok nich obojetnie. Tych warszawskich nie znam (dobrze, ze moge popetrzec na nie na Twoich zdjeciach).

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedzialam, ze w Warszawie jest tyle kapliczek, moze dlatego, ze tylko po centrum i nowych biurowcach sie poruszam
    Kejt

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne, chyba spojrzę na Warszawę innymi oczami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. Tak, byłyśmy razem na kursie u Karoli. Cieszę się, że też scrapujesz.

    A tak poza tym, to bardzo ciekawe spojrzenie na Warszawę. Nigdy od tej strony nie zwiedzałam jej. Dzięki.

    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Reniu - pozdrawiam serdecznie:) Ano złapałam bakcyla, nie da się ukryć!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na blogu i komentarz:)))