czwartek, 18 lutego 2010
Spacery po Warszawie. Dom Kubiaków, Szaserów 58
Tę część Grochowa*, cichą, spokojną i zieloną, lubię najbardziej. Jest dla mnie kwintesencją tego, co w Warszawie najlepsze.
Minąwszy Plac Szembeka skręcam z Chłopickiego w Szaserów. Omijam wzrokiem zupełnie tu nie pasujące (niskie na szczęście) bloki z prawej, podziwiam zgrabne bryły domków w stylu dworkowym, które zajęły kwadrat ulic między Szaserów, Boremlowską, Chłopickiego i Żółkiewskiego. Zbudowali je dla siebie w latach międzwojnia posłowie i senatorowie PPS-u. Jeszcze kilka kroków i już widzę żałośnie zdewastowany dom z figurką Matki Boskiej i rokiem budowy 1928 na ścianie upstrzonej talerzami satelitarnymi i bez litości, do gołych cegieł, odartej z tynku. Dom przy Szaserów 58 przykuwał moją uwagę nawet wtedy, gdy jeszcze nie wiedziałam, że wyrośli tu bracia Kubiakowie. Starszy Tadeusz, którego wiersze wyuczone na lekcjach polskiego wciąż dźwięczą mi w głowie ("...kiedy zasypiasz, Matka jak gwiazda nad snem czuwa...") i młodszy Zygmunt, odkryty całkiem niedawno. Autor hitowych "Mitów Greków i Rzymian", które, przyznam szczerze, nie poruszyły mnie - od dziecka fanki antyku, wychowanej na Parandowskim- tak bardzo jak mniej doceniane "Dzieje Greków i Rzymian" jego autorstwa, próba syntezy starożytnej historii z rzadka przetykana osobistymi uwagami. Jako nastolatka nie mogłam zasnąć rozpaczając nad losem ludzi przykutych dożywotnio do wioseł na galerach. Postać Spartakusa - Traka, który nie marzył ani o władzy, ani o bogactwie, a jedynie o wolności dla sobie podobnych - fascynuje mnie do dziś. Gdybym wierzyła w jakąś religię, to byłyby to mity o bogach z Olimpu, jakże ludzkich w swoich podłościach i bohaterstwie. Nic dziwnego, że wzruszyłam się czytając, że i profesor Kubiak nie mógł spać myśląc o niewolnikach...
Wielokrotnie - w wywiadach i książkach - wracał pamięcią do dzieciństwa na Grochowie, w tym dużym domu otoczonym ogrodem. To tu ukszałtowała się w nim miłość do antyku.
Po wojnie dom przejął kwaterunek i przestano o niego dbać. Mieszkała w tym budynku, spokrewniona z Kubiakami, aktorska rodzina Damięckich. Matka Kubiaków, nauczycielka w pobliskiej szkole, zajmowała mieszkanie na parterze do końca lat 60.
Na zdjęciu budynek w majowej odsłonie, kwitnące bzy i soczysta zieleń młodych liści łagodzą smutną jego starość...
*tak, wiem, że to już Gocławek, ale na granicy z moją ulubioną częścią Grochowa. Mieszkańcy tych okolic zamalowują farbą napis "Gocławek" na tablicach informacyjnych i dopisują "Grochów":)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A tę część Grochowa i ja lubię. ;-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie domy z Historią. W tej częsci Warszawy nigdy nie byłam, a mieszkam tu 11 lat:(
OdpowiedzUsuńBaja
w ktorej szkole uczyla matka kubiakow? czyzby w mojej starej podstawowce?:)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis! :-) Uwielbiam tę okolicę i ten dom. I to jest Grochów, wbrew tabliczkom MSI. Gocławek jest tam, gdzie był zawsze, czyli... na Gocławku ;-), tam, gdzie pętla tramwajowa i moje liceum (Skłodowska.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta akacja z poprawianiem nazwy na tabliczkach, znaczy, że duch grochowski nie ginie :-). Pozdrawiam! Joanna
Dzięki za komentarz.
OdpowiedzUsuńLos mnie w międzyczasie rzucił daleko od Grochowa - tęsknię bardzo. Pozdrawiam!
Mnie rzucił do Gdańska i bardzo dobrze rozumiem, o czym mówisz, bo wręcz umieram z tęsknoty. Bywam najczęściej, jak się da, chcę wrócić, ale to nie proste. No i "mojego" Grochowa coraz mniej :-( Pozdrawiam cieplutko! Joanna
OdpowiedzUsuńJoanno, ja (my) też chcemy wrócić, mieszkałam po wyprowadzce w kilku miejscach (teraz we Wrocławiu) i nigdzie nie czuję się u siebie, jak tam
OdpowiedzUsuńserdeczne uściski!
Witam,mam bardzo prywatne pytanie.Mogę prosić o kontakt mailowy? Podam swojego malgosia2009@vp.pl Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMAłgosiu, kontakt do mnie jest po prawej w pasku bocznym, zapraszam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń