czwartek, 14 stycznia 2010

Kuchnia pełna cudów, czyli dzieci gotują. Album




Pamiętacie swoje pierwsze książki kucharskie? Ja jako dziecko z pasją wertowałam opasłe tomisko  klasycznej "Kuchni polskiej", chętnie przeglądałam przedwojenną książkę z przepisami, z odręcznymi uwagami mojej babci, ale najchętniej gotowałam według książek napisanych specjalnie dla dzieci: "Kuchni pełnej cudów" Marii Terlikowskiej (i drugiego tomu "Kuchnia z niespodzianką") z uroczymi ilustracjami Ewy Salamon oraz enerdowskiej książeczki "Trzeba umieć sobie radzić. Elementarz zajęć domowych dla dzieci" Anne Braun i Edith Nell. Pierwsza fascynowała mnie pełnym fantazji serwowaniem całkiem zwyczajnych dań (bałwanki z twarożku, łódki z jajek na twardo, krokodyl z ogórka), z drugiej nauczyłam się robić nie tylko kiełbasę "po indyjsku" (z ketchupem, majonezem i curry), ale również szkatułki z pudełek po kremie Nivea i stemple z ziemniaków:)

Moje dzieci też już mają kulinarną bibioteczkę, są w niej oczywiście moje kultowe książki z lat 70., a także między innymi pięknie wydana "Cukiernia pod pierożkiem z wiśniami" Clare Compton, kilka książeczek o Cecylce Knedelek Joanny Krzyżanek, "Łasuch literacki" Małgorzaty Musierowicz, "Smakołyki małego kucharza".


Pisałam już, że moje dzieci uwielbiają gotować, do tego stopnia, że aby uniknąć "pomagania", muszę zakradać się do kuchni, kiedy jeszcze śpią:) Album sprzed roku dokumentuje tę pasję. Jest, jak to u mnie, prosty. Zdobi go artystycznie:) porwana kalka i tekturowe elementy z Tiimari. To w zasadzie 2w1, album i zeszyt z przepisami, bo zanotowałam na pamiątkę receptury naszych ulubionych - wtedy - ciastek. Oprócz dzieci, z zapałem wałkujących, wycinających i zdobiących, uwieczniłam na zdjęciach także efekty tej szalonej kuchennej demolki pracy.


7 komentarzy:

  1. Kolejny swietny pomysl :) Ja juz nie moge sie doczekac, kiedy moj Maly zacznie mi pomagac w kuchni :) Juz nawet namierzylam dla niego taki komplet do pieczenia w Ikei :) I na pewno zrobie sobie taki album. To swietna pamiatka.

    A na ksiazeczki o Cecylii Knedelek mam wielka ochote :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny pomysl! Mnie niestety z kuchni przeganiano, wiec nie mam tego typu wspomnien :(
    Za to stemple z ziemniakow tez pamietam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie mam wspomnień ze wspólnego gotowania z Mamą. Kucharzyć tak naprawdę zaczęłam w podstawówce, kiedy zostałam dzieckiem_z_kluczem_na_szyi:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja dopiero 'na swoim' ;) Wczesniej to bylo tylko tak od czasu do czasu... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka Twoich dzieci - przepiękna :)

    Ale dla ścisłości - mała poprawka - druga książka Marii Terlikowskiej to nie jest "Kuchnia bez tajemnic" tylko "Kuchnia z niespodzianką".

    Ale najbardziej zaskoczyłaś mnie "Trzeba umieć sobie radzić" - przez całe moje dotychczasowe życie nie trafiłam nawet na jedną osobę, która by to znała! U mnie już takie trochę w rozsypce, ale stoi na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za korektę, już poprawiłam:)
    Wiesz, ja tę niemiecką ksiażkę bardzo lubiłam, jakoś tak była zachęcająco napisana, że chciało mi się z niej korzystać. I ilustracje też mi się podobały:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ilustracje są super :) I z tej książki pochodzi przepis na moje pierwsze samodzielnie wykonane w kuchni danie - chleb z dziurką smażony z jajkiem :)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na blogu i komentarz:)))