Świetny pomysł na wykorzystanie resztek ugotowanego makaronu: wytawne muffiny z warzywami i szynką.
muffiny z makaronu |
Wyrób muffinopodobny? Chyba tak, skoro zamiast ciasta jest makaron:) Przepis pochodzi jednak z książki o muffinach, więc niech będzie, że to muffiny. W każdym razie, niebanalna forma podania dodatku węglowodanowego do obiadu czy ciepłej kolacji. I punkt wyjścia do eksperymentów kulinarnych - groszek, pieczarki i szynkę można zastąpić na przykład kukurydzą z puszki, posiekanymi oliwkami, kawałkami pomidorów czy papryki. Pseudomuffinki można także podać na karnawałowym przyjęciu.
Makaronowe muffiny
(na 12 sztuk) 200 g makaronu (najlepiej krótkich rurek rigatoni), 150 g mrożonego zielonego groszku, 150 g pieczarek, 1 cebulka dymka bez szczypioru, 1 ząbek czosnku, 100 g gotowanej szynki, 2 łyżki posiekanej świeżej bazylii, 2 jajka, 200 g śmietany, 100 g tartego żóltego sera (najlepiej ementalera), olej, sól, pieprz.
Makaron ugotowałam według przepisu na opakowaniu al dente. Trzy minuty przed końcem gotowania dodałam mrożony groszek. Odcedziłam. Na łyżce oleju podsmażyłam posiekaną cebulę, rozdrobnione pieczarki i szynkę pokrojoną w kostkę. Dodałam zmiażdżony czosnek, zdjęłam z ognia. Wymieszałam z makaronem, groszkiem, bazylią i przyprawami. Rozłożyłam do silikonowych foremek muffinkowych, zalałam jajkami rozbełtanymi ze śmietaną i tartym ementalerem. Piekłam około 20 minut w temperaturze 180 stopni (z termoobiegiem; bez termoobiegu 200 stopni).
- makaron powinien być dokładnie zalany mieszaniną jajek i śmietany, będzie wtedy miękki
- zamiast foremek silikonowych można użyć tradycyjnych (natłuszczonych i wysypanych tartą bułką) albo papilotek
- przepis z książki "Muffins" Zabert Sandmann
Słodko wygląda ten muffinek. Podoba mi się taki pomysł na makaron, zapisuję w kajeciku
OdpowiedzUsuńPzdr
Tadana
Mam podobny przepis w swojej książce i właśnie zawsze mnie ciekawił. Zwykły makaron nabiera uroku. :D
OdpowiedzUsuńPolecam też jako sposób na niejadki: moja córeczka nawet nie zauważyła, że oto je makaron (którego "nie lubi"):))
OdpowiedzUsuńDeine Gerichte sehen so lecker aus! Danke für die tollen Rezepte! Dank des 'Übersetzers' kann ich sie auch mal ausprobieren...
OdpowiedzUsuńLiebe Grüsse
Doris
Cukrowa Wróżko (masz bardzo apetyczny nick:), polecam, bo łatwe i efektowne.
OdpowiedzUsuńDoris, vielen dank! Wenn man taeglich kocht, muss man sich etwas einfallen lassen, damit es nicht zu langweilich wird:)
Witaj!! Tak się cieszę, że odnalazłam Twojego bloga, cieszę się ogromnie, że będę mogła tu zajrzeć i zobaczyć co u Ciebie! Życzę Ci z Nowym Rokiem mnóstwa pozytywnej energii i łapania wiatru w skrzydła! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńKarola
Aga, robiłam coś podobnego w dawnych czasach (gdy o blogach nikt nie słyszał). Pyszne.
OdpowiedzUsuńKarola, dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej:) Trochę trwało, zanim założyłam bloga, ale nie mogę być gorsza od reszty swiata:)))
OdpowiedzUsuńBeata, ja właśnie ostatnio zachodziłam w głowę, co gotowałam w czasach przedblogowych. Muszę przekopać zeszyty z przepisami, bo wcale nie jadałam gorzej, niż teraz;)
ciekawy pomysł
OdpowiedzUsuń