W gotowaniu pod okiem znanych mistrzów kuchni brałam udział kilkakrotnie i zawsze cieszyło mnie podpatrywanie zawodowców przy pracy, uczenie się od nich kuchennych trików, poznawanie nowych produktów i technik.
Tym razem spotkanie było wyjątkowe, bo w towarzystwie blogerek kulinarnych. Pod okiem Grzegorza Kazubskiego, bardzo doświadczonego kucharza, honorowego prezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni, przyrządzałyśmy łososia i halibuta, co dało mi wiele radości, bo świeże ryby to - chociaż jesteśmy "morskim" krajem, a rzek i jezior u nas dostatek - rarytas, więc jadam je rzadziej niż bym chciała.
Przygotowane produkty, świetnie wyposażona kuchnia i wskazówki profesjonalistów sprawiły, że gotowanie było czystą przyjemnością. Na dodatek ktoś sprzątnął po nas bałagan:) Dla kobiety gotującej to po prostu raj!
Na warsztatach ugotowałyśmy dwa dania rybne: przepysznego grillowanego łososia z jaśminowym ryżem i pomidorową salsą oraz delikatnego halibuta na parze z purée z ziemniaków i zielonego groszku.
Ja zapraszam na inną potrawę - orientalny filet z soli. Bardzo lubię tę rybę, o chudym i delikatnym mięsie. Kiedy nie uda mi się kupić świeżej, kupuję mrożone filety. Najwykwintniejszą atlantycką solę Dover trudno dostać, jednak jej kuzynki są również pyszne.
Filet z soli z ananasowym chutneyem i azjatyckim makaronem
(2 porcje)
2 sole, opakowanie azjatyckiego makaronu (użyłam 100 g chińskiego z fasoli mung), pół szalotki, 1 ząbek czosnku, 3 kolorowe słodkie mini papryki (lub 1 duża), sambal oelek (lub ostra papryczka), kawałek pora, 2-3 grzybki mun, łyżka pędó bambusa, ćwierć ananasa, 100 ml (pół szklanki) soku pomidorowego, łyżeczka octu winnego, odrobina sosu Worcestershire, cukier brązowy, pieprz młotkowany, sól morska, cytryna, świeży imbir, olej roślinny, olej sezamowy, sos sojowy, mąka kukurydziana
Z ryby wycięłam filety - z każdej strony nadkroiłam i ściągnęłam palcami skórę, a potem ostrym nożem wykroiłam kawałki mięsa. Rybę posoliłam, posypałam utartym imbirem i skórką otartą z cytryny (najpierw trzeba cytrynę dobrze wyszorować szczoteczką i sparzyć wrzątkiem), wstawiłam na kwadrans do lodówki. Przygotowałam sos do makaronu: cebulę, czosnek, papryczki, grzybki mun i kawałek imbiru (1 cm długości) pokroiłam w paseczki (julienne). Na patelni rozgrzałam olej zwykły i pół łyżeczki sezamowego, zeszkliłam cebulę i czosnek, dodałam pozostałe warzywa, odcedzone pędy bambusa, szczyptę pieprzu i pół łyżeczki sosu sojowego i smazyłam razem 2-3 minuty. Makaron chiński przygotowałam według przepisu na opakowaniu: wystarczyło go zalać wrzątkiem na 5 minut, a potem odcedzić. Przygotowałam chutney: w garnuszku rozpuściłam pół łyżeczki cukru, dodałam pokrojony w kostkę ananas, a potem odrobinę posiekanego imbiru, troszkę sambal oeleka, nieco sosu Worcestershire i octu winnego oraz ćwierć łyżeczki mąki kukurydzianej wymieszanej z sokiem pomidorowym. Podgrzałam do zgęstnienia. Rybę osuszyłam ręcznikiem papierowym, otoczyłam w mące kukurydzianej i usmażyłam na oleju na złoto. Makaron dodałam do sosu, podgrzałam.
- kupując świeżą rybę, pamiętaj, że ma mieć błyszczące, niezmętniałe oczy, mięso po naciśnięciu palcem sprężyste, a skrzela krwistoczerwone
- przepis Grzegorza Kazubskiego i Roberta Ciechomskiego, szefów kuchni MAKRO Cash & Carry Polska, zmodyfikowany przeze mnie
- solę można zastąpić inną białą rybą morską
- jeśli nie umiesz sprawiać ryby, spokojnie można użyć fileta
ananas |
No już pisałam, jak ja wam zazdroszczę, że miałyście okazje spotkać się i poznać ;)) nie mówiąc o samej przyjemności wspólnego gotowania.
OdpowiedzUsuńPS: coś się dzieje z rozdzielczością zdjęć chyba?
Super spotkanie i potrawa oczywiście też :)
OdpowiedzUsuńBelgia od kuchni Nic się nie dzieje, zdjęcia są po prostu zmniejszone:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle Wam zazadroszcze:(((
OdpowiedzUsuńUla
Fantastyczne zdjęcia, szczególnie mi się podoba ananas! Takie spotkanie w "realu" musi być niezwykłym przeżyciem, a gotowanie w gronie innych pasjonatów tak samo.
OdpowiedzUsuńHalokitty Okazji do integracji specjalnie nie było, bo cały czas gotowałyśmy;) Ale maja być kolejne spotkania, więc wszystko przed nami!
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nie mam bloga kulinarnego, moze i ja bym dostala zaproszenie;-)
OdpowiedzUsuńPzdr
Doris
Wspaniale jest spojrzeć na nasze warsztaty oczami innych :) Szkoda, że się lepiej nie poznałyśmy na tych warsztatach, ale mam nadzieję, że jeszcze to nadrobimy i to niedługo :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia z warsztatów - co relacja, to inne spojrzenie, inne ujęcia. Zdjęcia ananasa też mi się bardzo podobają.
OdpowiedzUsuńTili Jakoś tak człowiek się trzymał tych osób, które już zna, na pewno z czasem poznamy się wszystkie lepiej:)
OdpowiedzUsuńHaniu Właśnie to samo sobie dziś pomyslałam, że każda z nas pokazała te warsztaty trochę inaczej, po swojemu:)
wspaniała ryba!
OdpowiedzUsuńmmm... chyba się wproszę na takie pyszne danie ;]
Alez zazdroszcze!!!! A Twoje azjatyckie danie wyglada przepysznie, az mi slinka leci. I nie wydaje sie tuczace:-)
OdpowiedzUsuńTez na diecie
DZięki:) Danie było pyszne, chyba smaczniejsze niż te z warsztatów:D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie! żałuję, że nie było mnie na tych warsztatach (złośliwość komputera i innych elektronicznych stworów;)), bo pyszności miałyście okazję skosztować i przygotować :)
OdpowiedzUsuńA do tego w końcu okazja żeby się spotkać i porozmawiać :D
pozdrawiam ciepło!
Zawsze przyrządzam rybę w tradycyjny sposób, a tu proszę taki fajny przepis-koniecznie muszę wypróbować...
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się dodatki do tej ryby :). Przyrządzania ryb też chętnie bym się nauczyła!
OdpowiedzUsuńMiło było się spotkać i poznać :) Oby więcej takich akcji! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEVE Mam nadzieję, że następnym razem dołaczysz do nas:)
OdpowiedzUsuńEla, Turlaczek Rybkę serdecznie polecam, sama w sobie jest normalnie smażona, natomiast te dodatki są przepyszne. I robi się ją dośc szybko, tylko bałagan w kuchni, bo składników jest dużo;)
KomarkaPozdrawiam! Oby!:)))
Ryba wygląda rewelacyjnie, zdjęcia ananasa powalaja na kolana, świetna relacja z warsztatów. A ja mam pytanie, czy to było jednorazowe spotkanie Blogerek, czy przewidujecie powtórkę?
OdpowiedzUsuńUla Cz-ka
Leckere Speisen habt ihr da zubereitet! Da bekomme ich richtig Lust, auch mal wieder was ganz Feines zu kochen...
OdpowiedzUsuńGanz lieben Dank für deine mitfühlenden & tröstenden Worte der Anteilnahme!
Herzliche Grüsse
Doris
Aga, Twoja sola bardzo mi się podoba.Pysznie wygląda! I masz rację- skąd wziąć solę Dover...
OdpowiedzUsuńMnie bardzo odpowiada,że każda pokazała Warsztaty inaczej, po swojemu.
Pozdrowienia!