Oto gotowy album dokumentujący kilka dni z mojego życia. Dni najzwyklejszych, a przez nasze przeziębienie wręcz nudnych. A w każdym razie nietypowo monotonnych:) Szkoda mi było przerywać zaczęty i zaanonsowany na blogu projekt, jednak choroba tak mi się dała we znaki, że nie dałam rady biegać z notesem i aparatami od rana do nocy, bo sporą część dnia spędzałam w łóżku w męczącym stanie zawieszenia między jawą a snem. Dzięki temu przymusowemu uziemieniu skupiłam się w albumie na życiu li tylko domowym - mojej codziennej rutynie, chwilach relaksu i zabawach dzieci. Już wiem, że Week in the Life powtórzę w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody, kiedy żyjemy naprawdę, a nie na pół gwizdka. Kiedy wychodzimy na dwór, po zakupy, jeździmy na wycieczki, spotykamy się ze znajomymi, odwiedzamy babcię, chodzimy na zajęcia ...
Praca nad albumem 5 Days in My Life była okazją do refleksji. Takie spojrzenie na siebie z zewnątrz to bardzo ciekawe doświedczenie:)
Od 20 do 24 kwietnia
"Malutkie cuda codzienności..."
"Każdy ranek daje szanse na to, by wieczorem móc powiedzieć: to był szczęśliwy dzień"
piękne wspomnienia będą
OdpowiedzUsuńza czas jakiś
Świetny pomysł - kibicowałam jego realizacji z lekką zazdrością, bo ja nie mam talentu do tego, by sklejać coś papierowego i by efekt był przyjemny dla oka.
OdpowiedzUsuńJuz gotowe? Bardzo mi sie podoba okladka! Reszta zreszta tez jest swietna. Sam pomysl Week in the life jest ciekawy, kiedys z przyjemnascia obejrzysz ten album.
OdpowiedzUsuńKasiula
lubię takie pomysły :) sama prowadzę pamiętnik... już czwarty :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój album, szczególnie okładka. Ładna z Ciebie kobietka:)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy zdjęcia drukowałaś w domu? Widzę różne formaty, jak to zrobiłaś?
Dzięki za odpowiedź
Joanna
Witam i dziękuję za ciepłe komentarze:)
OdpowiedzUsuńJoanno, tak, drukowałam w domu, zdjęcia "sklejałam" po cztery w programie graficznym i drukowałam w formacie 10x15, a potem cięłam.