poniedziałek, 29 marca 2010

Podniebny park. Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej

 

"Nowy" BUW na rogu Dolnej i Lipowej nie jest moim miejscem. Mój był ten stary, na kampusie, pachnący historią, przykurzony. Ponad stuletni, o neorenesansowej bryle. Piękny dla studentki wydziału mieszczącego się w wyjątkowo brzydkim, nowoczesnym budynku. Cieszę się, że niedawno odnowiono fasadę ozdobioną rzeźbami Apollina w otoczeniu Muz Uranii i Kalliope, statuami Sofoklesa i Demostenesa. Wnętrze przebudowano, odtwarzając jednak zniszczone pilastry, fryzy, kute kraty w dawnej czytelni i wzorzyste posadzki z ośmiu gatunków drewna.


Nowy kosmiczny budynek Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego jest miejscem do zwiedzania i pokazywania gościom z innych miast - imponuje niebanalną bryłą, zachwyca ogrodami na dachu. Zbyt dawno skończyłam studia, by czuć się w nim swojsko, jednak nie odstrasza przypadkowego gościa. Można tu wypić kawę, pobuszować w księgarni, pograć w kręgle albo przyjść z dziećmi do sali zabaw Hulaland. Warto przyjrzeć się fasadzie, ozdobionej zapisami muzycznym i matematycznym, tekstami w sanskrycie, alfabecie hebrajskim, arabskim, greckim, starorosyjskim i staropolskim cytatem z Kochanowskiego.



Dziś jednak zapraszam na spacer do ogrodu na dachu BUW, który już od pierwszego kwietnia znowu będzie otwarty (do końca października). Jest to pierwszy tego typu obiekt w Polsce i zarazem jeden z piękniejszych ogrodów dachowych na świecie. Spacer podniebnym parkiem trudno opisać, bo miejsce to ma magiczną atmosferę. Przez altany, kładki, mosty, pergole wędruje się wśród roślin o różnych kolorach i zapachach - jest część złota, srebrna, różowa i zielona. Efekt potęgują wspaniałe widoki - na Wisłę z mostem Świętokrzyskim, Pragę, Starówkę, Powiśle. W czasie wędrówki zielonym labiryntem można także przez szklany dach zajrzeć do wnętrza biblioteki. Najbardziej lubię spacerowac tu latem, kiedy wszystko kwitnie, a zwiedzających jest niewielu. Z dziećmi czuję się tu jak w Krainie Czarów, sama z książką - cudownie odpoczywam.
Oprócz ogrodu na dachu, BUW ma o wiele większy ogród dolny, ze strumykiem, stawem z rybami i kaczkami, granitowymi rzeźbami. Tu jest tłoczniej i bardziej "studencko".



Na zdjęciu:
"szara" willa wybudowana w pierwszym dziesięcioleciu ubiegłego wieku, prawdopodobnie zaprojektowana przez Bronisława Brochwocza-Rogóyskiego, dom mieszkalny i kąpielowy Inspekcji Sieci Kanalizacyjnej i Wodociągowej. Okaleczony w czasie wojny budynek, na nowo zaprojektowany z użyciem stali i szkła przez Andrzeja Kicińskiego, jest dziś biurowcem. Ładnie łączy futurystyczną bryłę BUW-u z architekturą Powiśla.

3 komentarze:

  1. Pierwszy raz BUW widziałam rok temu. Zakochałam się w jej budynku. Szczególnie w zewnętrznej szacie. Z przyjemnością wracam do niej podczas każdej bytności w Warszawie. Oglądając zdjęcia żałuję, że nie miałam do tej pory przyjemności zwiedzić ogrodu. Ale teraz już jestem pewna, że przy następnej okazji tam się wybiorę.
    Co do budynków akademickich i ich nowoczesności. Mój wydział obecnie mieści się w jednym z najbardziej nowoczesnych obiektów tego typu w Polsce. Owszem, jest przyjemny. Ale mimo wszystko czuję się w nim jak w budynku międzynarodowej korporacji. Oddałabym naprawdę dużo za to, aby mieścił się w starych murach, przesiąkniętych historią i spokojem. Starszych nawet, niż XIX wieczny budynek, który zajmowaliśmy jeszcze 3 lata temu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne widoki. Cudowny ogród.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez wole stara architekture. Ale trzeba przyznac, ze budynek BUW jest udany i chyba studenci go lubia. Jeszcze tam nie bylam
    Pzdr
    Doris

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na blogu i komentarz:)))