dekoracja wielkanocna |
Bardzo lubię ogarnąć wszystko z wyprzedzeniem i spokojnie czekać. Zaglądać do wielkiego słoja z zakwasem na żur i czytać opisy staropolskich uczt świątecznych, obmyślając własne menu na Święta (trzy rodzaje ciast, pieczone mięsa, jajka w kilku odsłonach i domowy żurek).
Stało cztery przeogromnych dzików, to jest ile części rok; każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias szynki, kiełbasy, prosiątka. (...) Stało tandem dwanaście jeleni, także całkowicie upieczonych, ze złocistymi rogami, ale do admirowania nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias zającami, cietrzewiami, dropami, pardwami. Te jelenie wyobrażały dwanaście miesięcy. Na około były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni w roku, to jest pięćdziesiąt dwa, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pierogi, a wszystko wysadzane bakaliami. Za tym było 365 babek, to jest tyle, ile dni w roku. [...] Co zaś do bibendy: cztery puchary, exemplum czterech pór roku, napełnione winem jeszcze od króla Stefana. Tandem 12 konewek srebrnych, z winem po królu Zygmuncie, te konewki exemplum dwunastu miesięcy. Tandem 52 baryłek także srebrnych in gratiam 52 tygodni, było w nich wino cypryjskie, hiszpańskie i włoskie. Dalej 365 gąsiorków z winem węgierskim, alias tyle gąsiorków, ile dni w roku. A dla czeladzi 8700 kwart miodu, to jest ile godzin w roku.
Uff..;)
Zakwas na żurek
2 szklanki mąki żytniej razowej, 2 ząbki czosnku, kawałek chleba razowego.
Mąkę wsypałam do dużego słoja, zalałam wrzątkiem w takiej ilości, aby powstało rzadkie ciasto. Po wystygnięciu dolałam pół litra letniej wody, wrzuciłam czosnek i chleb. Słój przykryłam gazą.
- zakwas jest gotowy po 3-5 dniach, można go przechowywać w lodówce, w zakręconym słoju, do dwóch tygodni
- gotowy zakwas ma kwaśny smak i charakterystyczny ostry zapach
- jeśli pojawi się na nim kożuszek pleśni, nie należy się tym przejmować. Zdjąć i wyrzucić:)
- przepis wg książki "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole" Marii Lemnis i Henryka Vitry
- stamtąd także zaczerpnęłam opis siedemnastowiecznego "święconego" u księcia Sapiehy w Dereczynie
- na pierwszym zdjęciu widać wiosenne motylki, które zdobią w tym roku nasz dom - część pokolorowały dzieci, część okleiłam kolorowymi papierami. Zainspirowała mnie dekoracja Doris ze Szwajcarii (tu)
Swietne te motylki! Ja zur kupuje w warzywniaku, nie wiedzialam, ze tak latwo go zrobic. Wiosennie tu u Ciebie i cieplutko
OdpowiedzUsuńAnula
"Zazdraszczam" tego wyprzedzenia...ja ledwo nadążam, jezor mam juz do pasa. Ale odpoczęłam bardzo czytajc ten uroczy wpis. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa dopiero drugi raz tak sobie wszytsko mądrze zaplanowałam - wypróbowałam na Boże Narodzenie i byłam zachwycona: zero stresu, zero kolejek:) Polecam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Już gotowa?! Bardzo zazdroszczę, ja zbieram dzisiaj jeszcze siły i zaczynam od jutra, na razie jestem bardzo w lesie, a najbardziej ze sprzątaniem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Sacrebleu, zaklęłam szpetnie po francusku (po czym mi wcięło komentarz), a ja dopiero jutro zaczynam - zdążę?
OdpowiedzUsuńBetty