poniedziałek, 31 stycznia 2011

Czekolada pitna z piankami marshmallow

Gorąca czekolada z piankami marshmallow

czekolada na gorąco pitna z piankami marshmallow

"Witaj, wchodź, wchodź! Butami się nie przejmuj, codziennie mopuję podłogę, rozumiesz - dzieci i pies... Tu powieś płaszcz i siadaj. No co tam znowu zmalował ten twój chłop? Albo nie, poczekaj, opowiesz  mi za minutkę, szybko zrobię gorącą czekoladę i ukroję ciasta. No tak, sama piekłam, w końcu jestem kurą domową, to muszę, nie?:) Już gotowe, pij, jedz i opowiadaj. Znowu coś namotał z tą rudą małpą z sekretariatu?"

Na poważne zwierzenia i dla relaksu po ciężkim dniu.
Na przedszkolne smuteczki i po kłótni z szefem.
Na zgodę i przy ploteczkach.
Przy nowym kryminale i podczas serialu.
W wannie i przy komputerze.
Na jesień, zimę i przedwiośnie.

Czekolada na gorąco jest dobra na wszystko. Byle nie za często, bo wprost kipi kaloriami. Z dwoma piankami marshmallow smakuje najbardziej.


Gorąca czekolada z piankami marshmallow

(na pół litra mleka, co daje od dwóch dużych kubków do 4-6 filiżanek napoju)

500 ml mleka,  60 ml śmietany, 100 g czekolady (mlecznej, gorzkiej albo - tak mi najbardziej smakuje - pół na pół), pół łyżeczki cukru waniliowego (z prawdziwą wanilią), opcjonalnie szczypta cynamonu i cukier, pianki marshmallow.

Mleko i śmietankę podgrzałam, nie zagotowując, dodałam pokruszoną czekoladę, cynamon i cukier waniliowy. Podgrzewałam na małym ogniu do rozpuszczenia czekolady. Wlałam do filiżanek i tuż przed wypiciem wrzuciłam pianki marshmallow.
  • można zmiksować
  • cukier z wanilią robię sama, wkładając laskę wanilii do słoika cukru na mniej więcej dwa tygodnie. Cukier waniliowy z prawdziwą wanilią można także kupić w sklepie (np. firmy Kotanyi)


20 komentarzy:

  1. To ja poprosze kubek!
    pzdr
    Doris

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeśli wystarczy i dla Mnie to też poproszę :] piłam, ale z mini piankami - rewelacyjna i baaardzo słodka :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam, starczy dla wszystkich:)))Taka domowa czekolada jest PRZEPYSZNA!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jeszcze nigdy nie jadłam takich pianek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dodaję śmietanki pod koniec, jak rozpuszczę czekoladę i zagotuję, a później znowu doprowadzam do wrzenia i już. Nie wiem jak wychodzi w ten Twój sposób, ale moja wtedy troszkę gęstnieje i jest - co tu dużo mówić - pycha. Możesz spróbować sypnąć ciut cynamonu, imbiru, chilli albo kawy, jak wolisz, wtedy ma bardziej zdecydowany aromat.
    Cieplutko pozdrawiam [;

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmmm... Ale apetyczne :))) Od razu przypomina mi się jesień kiedy byłam w ciąży z pierwszą córą i opijałam cię gorącym kakao z piankami :)))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Haniu Ja je zaczęłam kupować dla dzieci,a potem odkryłam, że można je piec, dodawać do ciastek, robić z nich wierzchy tortów i wrzucac do kawy:D Same rzadko jadam, są strasznie słodkie, typowe słodycze dla maluchów;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Suseł A nie warzy Ci się śmietana? Moja czekolada też gęstnieje. Można też dodać gałki muszkatołowej - odkąd ją odkryłam jako posypkę do kawy w Starbucksie, wszędzie ja sypię;) Pozdrawiam!
    Wilczyca Ja to samo! A w ciąży z synkiem zajadałam się chińskim jedzeniem:DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowanie przemawia do mnie opcja 2 dużych kubków. Rozkosznie kaloryczna, cudownie kojąca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Godzinę temu wróciłam z pracy:( Cały dzień marzyłam o takim spotkaniu z przyjaciółką. Do tego kubek czekolady i była bym w niebie! Piękna filiżanka:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmm... Jesli ze smietana, to ja bardzo chetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale że tylko z dwiema piankami? :(
    Musiałabym opędzlować tak ze trzy kubki...

    OdpowiedzUsuń
  13. Arvén Ależ kochana, można i całą paczkę;)

    OdpowiedzUsuń
  14. czekolada z piankami... mniam:) to ja poprosze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Po prostu pysznie i klimatycznie. Cóż mogę więcej powiedzieć? Żadna czekolada nie może się równać z domową :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze, że mam zawsze zapas mleka i czekolady w domu :)
    p.s uwielbiam Twoje zdjęcia!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze uwaga/pytanie, gwoli uściślenia, bo zauważyłam, że pojawiła się tu wzmianka o warzeniu się śmietany. Wydaje mi się, że do czekolady powinno się dodać śmiatanki (słodkiej) a nie śmietany (kwaśniej). Może to tylko przekałamanie w nazewnictwie a może dodany niewłaściwy produkt - moim zdaniem śmietanka (słodka) nie powinna się zwarzyć, warzy się kwaśna śmietana. Powstał misz-masz w przepisie i w końcu nie wiadomo, czy dodałaś śmietany czy śmietanki - w jego treści występuje zarówno śmietana, jak i śmietanka a to nie to samo.

    Mój kolega - kucharz przyrządza czekoladę ze śmietanką kremówką, więc może ilość procentów też ma znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Haniu Oczywiście chodzi o słodką śmietanę/śmietankę, a nie o kwaśną - użyłam 30% z Łowicza. Można także użyć chudszej. Ani mleka ani śmietany nie zagotowuję, a jedynie podgrzewam na tyle, aby czekolada się rozpuściła. Firmy mleczarskie wyraźnie zaznaczają na opakowaniu, która śmietana jest kwaśna - stosuje się ją do zup, sosów, sałatek, a nie do deserów. Np. śmietana słodka 36% z Piątnicy nie jest oznaczona na opakowaniu jako "śmietanka".

    OdpowiedzUsuń
  19. Virginio Dzięki:))) Ja też mam zawsze w domu zapas czekolady:D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na blogu i komentarz:)))