Włoska babka panettone, nie tylko na Boże Narodzenie!
... a ściślej ze świątecznego numeru magazynu "Living" Marthy. Autorem przepisu jest bowiem właściciel The SoNo Baking Company & Café, John Barricelli. Panettone kupowałam do tej pory gotowe, w tekturowych pudełkach albo pięknie ozdobionych puszkach. Bardzo lubię tę mediolańską świąteczną babkę pełną bakalii.
Upiekłam, na spróbowanie, jedno ciasto, z połowy porcji. Nie miałam wysokiej papierowej foremki, więc tortownicę wyłożyłam folią aluminiową złożoną podwójnie, zostawiając wysoki na kilkanaście centymetrów brzeg (panettone bardzo wyrasta). Ciasto jest smaczne, z wyraźną pomarańczową nutą. Ni to keks, ni to babka drożdżowa - smak niebanalny i wielce bożonarodzeniowy. Świeża, domowa, jeszcze letnia babka smakuje cudownie. Przepis lekko zmodyfikowałam, jak zwykle;)
Buon appetito!
Panettone
(na dwie małe sztuki o średnicy 13 cm lub jedną dużą)
1 paczka suszonych drożdży (7 g), 1/3 szklanki mleka, 400 g mąki chlebowej, ćwierć szklanki cukru kryształu, 5 jajek, półtorej łyżeczki soli, 280 g masła w temperaturze pokojowej, 1 szklanka kandyzowanej skórki pomarańczowej, 1 tabliczka czekolady, po kilka kropli olejku pomarańczowego i migdałowego, 2 łyżeczki kakao, płatki migdałowe i gruboziarnisty cukier do posypania.
Do miski wlałam lekko podgrzane mleko, wsypałam drożdże, łyżkę cukru i trochę mąki. Gdy drożdże się wzburzyły, dodałam resztę mąki i cukru, 4 jajka i sól. Zmiksowałam na gładką masę, potem po łyżce dodawałam miękkie masło. Wsypałam grubo posiekaną czekoladę, skórkę pomarańczową i olejki, wymieszałam drewnianą łyżką. Ciasto włożyłam do miski wysmarowanej olejem, przykryłam folią spożywczą i na kilka godzin wstawiłam do lodówki. Po wyjęciu podzieliłam na dwie części, każdą włożyłam do wysokiej formy (patrz wyżej) i odstawiłam do wyrastania w ciepłe miejsce. W międzyczasie podgrzałam piekarnik do temperatury 175 stopni. Gdy ciasto podwoiło objętość (trwało to u mnie godzinę), posmarowałam je piątym jajkiem ubitym z kakao, posypałam cukrem i płatkami migdałowymi. Piekłam około 50 minut.
- oryginalny przepis zaleca wbicie w panettone drewnianych szpikulców (poziomo, u podstawy), powieszenie ich górą do dołu i odstawienie w tej pozycji do wystygnięcia. Zrezygnowałam z tej skomplikowanej procedury, wystudziłam ciasto na kratce kuchennej, przez co nieco oklapło;)
- Zrezygnowałam także z posmarowania, po wystygnięciu, ciasta lukrem
- panettone można przechowywać do 3 dni w temperaturze pokojowej, owinięte plastikową folią
- oryginalny przepis zaleca czekoladę "słodko-gorzką", ja użyłam czekolady mlecznej
Normalnie mnie zatkało, jesteś Czarodziejką! Pomarańczowe panettone i mandarynkowy lampion, pieknie musi u Ciebie pachnąć...
OdpowiedzUsuńPannettone to już dla mnie wyższa szkoła jazdy. Lampiony urokliwe, świąteczne takie:-)
OdpowiedzUsuńa tu jak zwykle pysznisci i jak pieknie obfocone
OdpowiedzUsuńO mniam mniam! też miałam piec z tego przepisu, ale znalazłam inny gdzie jest trochę mniej jajek.
OdpowiedzUsuńAle Twoj i tak jest piękna i z pewnością bardzo smakowita, bo na taka wygląda:)
jedno z najlepszych świątecznych ciast :)
OdpowiedzUsuńTak, ciasto jest pyszne i chyba wejdzie do stałego repertuaru bożeoanrodzeniowego:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięknie Ci się upiekło! Ostatni Living mam i wiele w nim świątecznych nowości.
OdpowiedzUsuńfaktycznie pięknie wyrosła.. :)
OdpowiedzUsuńi lampion śliczny. taki świąteczny nastrój wprowadza!
mmm... ale pieknie Ci wyszlo:) i takie smakowite:)
OdpowiedzUsuńGdyby Martha Stewart była młodsza, jestem pewny, że wzięłaby się za tego Bariccelego. strasznie go promuje w swoim talk show. Pytanie: Skoro próbowałaś oryginału, to jak do niego ma się ta babka z MArthy Stewart? Zrobiłabyś ją znowu?
OdpowiedzUsuńNie lubie tej Marthy Stewart, baba mnie wkurza
OdpowiedzUsuńTez na diecie
Od dłuższego czasu fascynuje mnie ta baba! Chyba będę zmuszona na święta otworzyć jej drzwi mojego... piekarnika. ;))
OdpowiedzUsuńDomek z piernika Porównanie jest trudne, bo oryginał, który jadłam nie był taki całkiem prawdziwy, to takie ciasto, które się kupuje w sklepie. Nie wiem, jak smakuje panettone we Włoszech, prosto z dobrej piekarni. Moje było b. smaczne, tak jak napisałam, jest to coś pomiędzy babką drożdżową a keksem:)
OdpowiedzUsuńTeż na diecie A ja lubię Marthę, ma fajne produkty do scrapbookingu, ciekawe pomysły na dekorację, magazyn "Living" też mi się spodobał, duzo w nim inspiracji:) Zaytoon koniecznie otwórz:)))
Kiedys czytalam ksiazke pewnej Wloszki i piszac o panettone wyznala, ze nie zna zadnego przepisu, gdyz malo kto we Wloszech piecze jeszcze panettone w domu, tak dobre mozna kupic w lokalnych piekarniach ;) Zastanawiam sie, ile w tym prawdy. I tez mam ochote upiec je w domu. Twoje wyglada przepieknie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się do niego przymierzałam, zastanawiałam sie czy warto. Ale teraz już wiem, że warto i na pewno je na święta upiekę :)
OdpowiedzUsuńPiekne panettone, musi byc prze-pyszne!
OdpowiedzUsuńPiękne to panettone a lampion bardzo pomysłowy.
OdpowiedzUsuńMiss Coco Moja nie gotująca a szczególnie nie piekąca na co dzień przyjaciółka nie może wyjśc z podziwu, że ja sama piekę ciasto drożdżowe. Komuś, kto nie pasjonuje się pieczeniem wydaje się ono zazwyczaj b. trudne. Więc jeśli można bez problemu kupić smaczne panettone to ja się wcale Włoszkom nie dziwię;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to zdecydowanie wyższa szkoła jazdy!
OdpowiedzUsuńTeż kojarzę te apetyczne babki w puszkach, choć chyba tylko raz próbowałam. Teraz jest szansa na upieczenie domowej, wspaniały przepis i apetyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa juz mam panettone, w takim ozdobnym pudelku. Upieczenie w domu przerasta mnie, a szkoda bo domowa na pewno lepsza. Twoja wyglada rewelacyjnie! Pzdr
OdpowiedzUsuńDoris
A co to znaczy "na kilka godzin"? Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńBrukselka Martha pisze o całej nocy, ja włożyłam do lodówki na jakieś 3-4 godziny i też ciasto ładnie wyrosło:) Myślę, że 3 godziny to minimum.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!